Co nowego w vilcacorze?

Korespondencja własna z Limy

Tym razem, przed powrotem z Peru do Europy, w Limie jestem tylko dwa dni. Zajęć mi nie brakuje, ale znajduję dwie godziny, żeby pojechać do dzielnicy Monterrico Chico, gdzie mieszka znany mi od lat dr Felipe Mirez. Z pierwszej ręki chcę się dowiedzieć, co nowego w Peru dzieje się w dziedzinie badań nad vilcacorą. Bo słyszałem, że niemało.

Dom w bocznej uliczce za wysokim, ochrowym murem odnajduję bez trudu. Otwiera mi sam doktor. Widać, że i on cieszy się na to spotkanie. Naszych czytelników zawsze najbardziej interesuje vilcacora – mówię, gdy siadamy w salonie.

Czy jest coś nowego, co mogłoby ich zainteresować?

Jest. Mirezowi, gdy to mówi, aż śmieją się oczy. Bo szpital Cayetano heredia w limskiej dzielnicy San Martin właśnie zaczyna serię nowych badań nad Uncaria tomentosa. Tamtejsi lekarze, z którymi Mirez od lat współpracuje, rozpoczynają ważne próby kliniczne. Chcą się przekonać, w jakim stopniu vilcacorę można włączyć do immunoterapii – czyli do dziedziny, która na całym świecie aktualnie wraca do łask i staje się coraz bardziej popularna.

– Jednocześnie tu, w Limie, rozszerzamy pojęcie immunoterapii – mówi Mirez. – Do tej pory utożsamiano ją z orężem wykorzystywanym głównie do zwalczania nowotworów. My natomiast chcemy ją zacząć stosować także u chorych cierpiących na samoistne obniżenie odporności. Właśnie temu ma służyć zapoczątkowywany w tej chwili cykl badań. Chcemy wzmacniać odporność u osób, u których z takich czy innych powodów ulega ona obniżeniu.

Mirez krótko przypomina historię immunoterapii. Mówi, że zawsze była ona związana z oddziaływaniem na limfocyty i z wykorzystaniem zawartego w nich potencjału leczniczego. A vilcacora właśnie mobilizuje limfocyty, wzmacniając potencjał obronny organizmu. Stąd, jego zdaniem, doskonale nadaje się do zastosowania w aktywacji układu odpornościowego.

Pierwszymi substancjami, które znalazły zastosowanie w immunoterapii, były zidentyfikowane w 1976 roku cytokiny. Ich zadaniem było pobudzanie i proliferacja limfocytów T. Niestety, wywoływały one wiele niepożądanych efektów ubocznych. Dlatego, choć stosuje się je do dziś, czyni się to dość niechętnie.

Kolejnym etapem było zastosowanie tzw. przeciwciał monoklonalnych, które łączyły się z antygenami CD 20 występującymi na powierzchni limfocytów B. To stymuluje naturalne mechanizmy obronne organizmu. Wykazano, że przyłączenie ciał monoklonalnych do antygenu CD 20 na limfocytach B indukuje procesy apoptozy.

– W związku z tym, że metoda modulacji układu odpornościowego zawsze była związana z działaniem na limfocyty – mówi dr Mirez – a vilcacora (Uncaria tomentosa) także na nie silnie działa, doszliśmy do wniosku, że roślina ta, a w zasadzie zawarte w niej alkaloidy, są jakby z góry predestynowane do tego, by znaleźć zastosowanie w immunoterapii. Poza tym wiadomo, że vilcacora jest bardzo łatwo tolerowana przez organizm i że nie ma obaw, iż mogłyby wystąpić jakieś niepożądane efekty uboczne.

Jak mają wyglądać zaczynające się właśnie badania kliniczne z zastosowaniem vilcacory?

Stosowany ma być ekstrakt z Uncaria tomentosa standaryzowany na zawartość alkaloidów. Codziennie, przez okres trzech miesięcy, pacjentom z niespecyficznym obniżeniem odporności ma być podawane 1200 mg tego ekstraktu. W skali roku badanie ma objąć 120 osób: 60 z nich będzie podawane placebo, a 60 ów ekstrakt. Naukowcy sądzą, że u osób, które przez 90 dni przyjmować będą standaryzowany ekstrakt, nastąpi znaczne podwyższenie odporności, możliwe do stwierdzenia poprzez potwierdzone zwiększenie liczby limfocytów T i B oraz poprzez mierzalne zwiększenie ich aktywności.

A dlaczego wybór w badaniach padł właśnie na vilcacorę? – pytam.

– Bo aż jest dziwne, że nikt do tej pory vilcacory nie włączył do immunoterapii, zwłaszcza do metody rozszerzonej, takiej która obejmuje walkę ze zbyt niską odpornością, także wrodzoną. Takich przypadków chorobowych w samym Peru mamy kilkaset rocznie. W skali globu są to natomiast dziesiątki tysięcy.

Skuteczność alkaloidów pochodzących z vilcacory w oddziaływaniu na limfocyty wynika z dwóch ich podstawowych cech: z drobnokomórkowej struktury alkaloidów oraz z ich lewoskrętności. Drobnokomórkowość alkaloidów powoduje, że łatwiej jest im dostać się do wszystkich zakamarków organizmu, w tym – do układu odpornościowego. Przez to mobilizacja i gotowość do działania limfocytów jest większa niż w przypadku, gdy na organizm działa się poprzez inne immunostymulanty. Natomiast lewoskrętność alkaloidów wyekstrahowanych z vilcacory ten proces jeszcze potęguje: powoduje, że organizm łatwiej je przyjmuje, dopuszcza do siebie, akceptuje. A więc umożliwia im działanie. Bo lewoskrętność gwarantuje dużo większą wchłanialność niż prawoskrętność – charakterystyczna dla substancji nienaturalnych i stworzonych sztucznie.

Oczywiście pacjenci, którzy będą otrzymywać placebo, nie będą tego świadomi. Podobnie ci, którzy będą przyjmować ekstrakt z vilcacory?

– To standard – mówi dr Mirez. – ekstrakt i placebo nie będą się od siebie różnić ani smakiem, ani kolorem. Nawet personel, który będzie je podawał, nie będzie wiedział, kto co otrzymuje. Będzie to tzw. próba random (całkowicie przypadkowa) i double-blind, czyli podwójnie ślepa. Rozkodowanie nastąpi dopiero po zakończeniu eksperymentu.

Wyników można spodziewać się za około rok. Za półtora roku powinny zostać opublikowane.

– Ale jeśli za rok znowu byśmy mieli okazję się zobaczyć, dla pana czasopisma rezultaty będę może mógł zdradzić jeszcze przed publikacją...

Dlaczego?

– Nasza wieloletnia znajomość do czegoś zobowiązuje.

Roman Warszewski