Wybitny okulista ostrzega: COVID-19 bije po oczach

Z prof. dr hab. Jerzym Szaflikiem, światowej sławy okulistą, rozmawia Roman Warszewski

– Panie Profesorze, jakiś czas temu z ulgą mówił Pan, że COVID-19, mimo że często atakuje centralny i obwodowy układ nerwowy, trzyma się z dala od nerwu wzrokowego. Czy obserwacje z kolejnych miesięcy to potwierdzają?

– Tak, jak do tej pory nie ma doniesień o tym, by COVID-19 upośledzał nerw wzrokowy. Na szczęście – bo szkody jakie wirus SARS-CoV-2 czyni w organizmie (o czym już wiemy) i tak są bardzo duże! Ale w sumie marna to pociecha, bo pandemia koronawirusa – co wynika z tego, z czym do gabinetów okulistycznych przychodzą pacjenci – bardzo upośledza wzrok Polaków. Deficyty narastają, a ich przyczyny są różne.

- Po pierwsze...

– Przede wszystkim przyczyną zapaści, która obserwowana jest w tej chwili w dziedzinie zdrowia oczu Polaków, jest to, iż w wyniku pandemii pacjenci znacznie rzadziej odwiedzają gabinety okulistyczne. Dolegliwości oczu nie bolą; poza tym – najczęściej narastają stopniowo, a niekiedy przez dłuższy czas są niezauważalne. A jedno i drugie skłania do tego, żeby wizytę u okulisty odkładać w nieskończoność. Skutki tego są opłakane.

– Pacjenci w tej chwili generalnie boją się chodzić do przychodni, bo wiąże się to zwiększonym ryzykiem przyniesienia stamtąd infekcji. To bar dziej ogólny problem, dotyczący nie tylko okulistyki.

– Przy zachowaniu odpowiednich środków ostrożności ryzyko to można znacznie zredukować. Poza tym – akurat w gabinetach okulistycznych nie ma w tej chwili kolejek. Do pandemii były, ale covid to zmienił.

– Czyli taki stan rzeczy należałoby wykorzystać.

– Gorąco do tego zachęcam, bo problemy związane z oczami, wbrew pozorom, są w tej chwili bardzo duże.

- Co się dzieje?

Polacy, unikając okulistów, zaniedbali leczenie jaskry. Jaskra nie boli, ale nieustannie postępuje. Poza tym czyni w oczach zmiany, które po pewnym czasie stają się nieodwracalne – potem może być już tylko gorzej. Dzieje się tak, kiedy leczenia nie zaczynamy w porę. Gdy natomiast uchwycimy zmiany w stosunkowo wczesnej fazie ich powstawania, proces uszkadzania wzroku nerwowego (na czym polega jaskra) możemy zahamować lub maksymalnie spowolnić. Jednak jeśli pacjent nie pojawia się u okulisty, droga do pomyślnych rokowań w tej groźnej (bo wiodącej do utraty wzroku choroby) zostaje zamknięta.

Pełna treść artykułu w najnowszym wydaniu "Żyj Długo".