Ubos
Tajemnicza roślina don Lucia
Swoje prawdziwe oblicze roślina ubos ukazała nam w roku 2007, w czasie wyprawy do długowiecznych Indian Q’ero. Do tej pory, owszem, była nam znana, ale traktowaliśmy ją jak jedną z wielu. Jak się okazało – niesłusznie.
Gwoli przypomnienia. Od dawna docierały do redakcji wiadomości na temat żyjącego wysoko w Andach długowiecznego plemienia Indian Q’ero – najbliższych kulturowych spadkobierców Inków. Pisano i opowiadano, że wielu z nich dożywa 120 lat. Potwierdzał to m.in. wieloletni współpracownik „Żyj Długo” z Limy, dr Felipe Mirez. Przed laty, zgłębiając tajniki dawnej andyjskiej farmakopei, odwiedzał to plemię. I wielokrotnie podkreślał w rozmowach z nami, że Q’ero rzeczywiście są nadzwyczaj długowieczni.
Czemu to zawdzięczali?
Dobre pytanie. Nie było jasności w tej kwestii. Utrzymywali zdrową dietę? Żyli całkiem bezstresowo, na dodatek w czystym wysokogórskim środowisku? A może znali jakieś ważne plantas medicinales, które zdawały się pokonywać czas? W pewnym momencie doszliśmy do wniosku, że kwestie te trzeba koniecznie wyjaśnić, bo wiedza na ten temat może znaleźć praktyczne zastosowanie. Właśnie dlatego – korzystając z pewnych wskazówek dra Mireza – postanowiliśmy odnaleźć Q’ero w wysokich Andach i rozwikłać tajemnicę, która od wieków otaczała to plemię.
Pominę liczne, fascynujące szczegóły. Można je odnaleźć w książce Q’ero. Długowieczność na zamówienie. Powiem tylko, że po zastosowaniu pewnego fortelu trafiliśmy do wiosek Q’ero oddzielonych od cywilizacji potężnym masywem nevado (czyli śnieżnego) Ausangate (6348 m n.p.m.). Indianie – co oczywiste – nie mieli ani metryk urodzenia, ani dowodów osobistych, na który podstawie można by stwierdzić, kiedy się urodzili, ale stosując metodę historyczną (czyli identyfikując zdarzenia z dzieciństwa członków tej społeczności), udało się stwierdzić, że rzeczywiście wielu z nich ma co najmniej 120 lat. Znów jednak pojawiło się pytanie: Dlaczego? Jak oni to robią? Co im to umożliwia?
Podejrzenie, że zawdzięczają to jakimś plantas medicinales, które w postaci suszu widzieliśmy w ich skromnych domostwach, nasuwało się samo. Ale o jakie rośliny mogło chodzić? Które z nich są najważniejsze, a które mniej istotne?
Ważna rozmowa
Na spytki w tej sprawie w każdej z odwiedzanych wiosek wyciągałem miejscowych czarowników. Zwykle milczeli jak zaklęci. Żaden z nich nie chciał zdradzić jakichkolwiek tajemnic. Dopiero w wiosce Chuachua curandero don Lucio, po długich namowach zgodził się uchylić rąbka tajemnicy.
– Dlaczego Q’ero, twoi pobratymcy, żyją tak długo? – pewnego dnia zadałem mu to najważniejsze pytanie.
Don Lucio też najpierw milczał jak zaklęty. Oczy – ciemne węgliki – błyszczały mu tak, jakby szybował gdzieś daleko stąd – pośród chmur lub wśród wysokich gór – apus.
– Znają jakieś rośliny, które im to umożliwiają?
Lucio pokiwał głową.
– To koka? – wskazałem na liście, które żuł i które miał przed sobą.
– Nie, to nie koka – przemówił w końcu Lucio.
– Więc co takiego?
Milczenie.
– To tajemnica – niechętnie powiedział po chwili. – Nazw tych roślin nie wolno głośno wypowiadać. Pod żadnym pozorem. Gdybym to zrobił, natychmiast zostałbym ukarany. Mógłbym umrzeć.
– Kto by ci zagroził?
– Duchy nocy, upiory ciemności!