Maca, siostra vilcacory

Trudno o bardziej trafne określenie. Bo tym, czym dla południowoamerykańskiej puszczy jest vilcacora, dla wysokich gór Andów jest maca. Jedna króluje w amazońskim lesie, druga – w zimnych górach. Jeśli są siostrami, to jedna jest blondynką, druga brunetką. I znakomicie się uzupełniają. Gdy jedna leczy, druga pomaga, by po chorobie szybko wrócić do pełni sił.

Rysopis

Maca (Lepidium meyenii) do złudzenia przypomina rzepę. Jej część nadziemna składa się z pierzastych liści osadzonych na mięsistej, niezdrewniałej łodydze. Liście układają się w rozetę i jeśli znów posłużyć się porównaniem – przywodzą na myśl pietruszkę. Najważniejsza część maki ukryta jest jednak pod ziemią. Stanowi ją korzeń – szeroka bulwa, przypominająca – jeszcze jedno skojarzenie – właśnie rzepę lub buraka. Kolor owego korzenia może być różny – od białego, poprzez fiolet, do purpurowego. Kwiecie maki jest drobne, zwykle jasnożółte. Jej owocem jest łuszczynka o długości do pół centymetra, w której znajdują się niewielkie nasiona. Nie one są jednak cenne. Unikatowe związki chemiczne, decydujące o odżywczych i terapeutycznych właściwościach maki, zawarte są w części korzeniowej.

Tam, gdzie nie ma tlenu

Maca rośnie tam, gdzie zawartość tlenu w powietrzu jest niższa niż normalnie. Kiedyś występowała w całych Andach. Dziś rośnie tylko w wybranych górskich enklawach, spośród których największą są tereny w prowincji Junin w Peru. Rośnie na „punach” – zimnych, chłostanych ostrymi wiatrami andyjskich halach. Często w sąsiedztwie pól, gdzie się ją uprawia, pasą się stadka lam lub alpak.

Mąka z maki

W stanie naturalnym maca już prawie nie występuje. Została udomowiona przed kilkoma tysiącami lat, na co istnieją mocne dowody archeologiczne. Dziś jest rośliną uprawną i po tym, jak przez długie lata jej areał się kurczył, w ostatnim dziesięcioleciu zaczął wyraźnie wzrastać. Związane jest to z coraz większym zainteresowaniem macą na świecie, co – z kolei – wiąże się z jej zdecydowanie nadprzeciętnymi właściwościami odżywczymi. Korzeń maki starty na proszek stanowi dziś poważną pozycję wśród towarów roślinnych, które eksportuje Peru. Maca, a właściwie mączka z maki, weszła w skład koncentratów żywnościowych, które kosmonauci zabierają w kosmos.

Czego w niej nie ma!

Maca jest prawdziwą skarbnicą składników odżywczych. Zawiera białka, węglowodany, błonnik, tłuszcze, sterole i bardzo liczne aminokwasy. Szczególnie ważne i pożyteczne są te ostatnie, ponieważ stanowią cegiełki budulcowe żywych komórek. Maca zawiera też wiele związków, w których skład wchodzi siarka oraz aktywne związki aromatyczne: olejki gorczyczne, garbniki, saponiny, taniny, terpenoidy oraz steroidy. Ilość tych pożytecznych składników powoduje, że trudno byłoby przecenić odżywcze i terapeutyczne właściwości maki.

Dla każdego

Jej skład chemiczny decyduje o tym, że maca jest unikatowym adaptogenem, czyli – jak czytamy w „Ziołolecznictwie amazońskim i andyjskim”, monografii pod red. dr Katarzyny Żurowskiej – „jej działanie dostosowuje się do indywidualnych potrzeb każdego organizmu w zależności od wieku oraz płci osoby, która jej używa. Istnieją doniesienia stwierdzające, że stałe zażywanie maki pomaga w leczeniu schorzeń polegających na osłabieniu jakiegoś organu, np. osłabieniu wzroku czy powolnej utraty słuchu”. Jest więc maca rośliną inteligentną. Niekiedy „wie” lepiej od nas, czego nam trzeba i… podąża w taki, a nie inny zakątek naszego organizmu, gdzie go regeneruje, odżywia, naprawia.

Maca stosowana jest:

  • W przypadkach niedożywienia, wyniszczenia organizmu i anemii
  • W okresie wzrostu organizmu (a więc jest przydatna dla młodzieży)
  • Gdy zanika libido i spada płodność (stąd hasło: „Maca viagry godna” lub jej druga nazwa „peruwiańska viagra”)
  • Na poprawę pamięci i zdolności do koncentracji nad bardziej złożonymi czynnościami i zadaniami (a więc – dla ludzi starszych)
  • W okresie szczególnie intensywnej nauki (a więc – dla maturzystów i studentów)
  • W czasie intensywnych treningów i chodzenia po górach (a więc – dla sportowców i turystów)
  • W leczeniu coraz częściej występującego syndromu przewlekłego zmęczenia
  • W celu zwalczania osteoporozy (a więc – szczególnie przydatna dla kobiet w okresie menopauzy)
  • Gdy nic nam nie smakuje i nie mamy apetytu
  • Kiedy w nocy nie możemy usnąć i nęka nas bezsenność
  • Kiedy pojawia się podejrzenie depresji
  • Gdy zaczynają dokuczać nam jesienne ciemności i wiosenne zmęczenie (a więc właśnie teraz)

Długo można by jeszcze wyliczać!

Nawet konie!

Podobno, gdy konie przywiezione przez konkwistadorów były ospałe i nie chciały się rozmnażać, Indianie podpowiedzieli Hiszpanom, że do końskiego jadła winni dodawać makę. Tak uczyniono. Rada okazała się celna. Konie – nawet na znacznych wysokościach – nabrały ochoty do życia. Klacze zaczęły się szybko źrebić. Podbój można było kontynuować.

Wit Romanowski