Świąteczna niestrawność czyli ucisk w żołądku

O niestrawności i chorobie wrzodowej z gastroenterologiem, dr n. med. Marcinem Orłowskim rozmawia Emilia Dominiak

– Pani doktorze, trudno się oprzeć świątecznym łakociom, ale najczęściej po wstaniu od świątecznego stołu nie czuję się najlepiej – boli mnie brzuch, mam wzdęcia i jest mi niedobrze – to czy jest to powód do niepokoju?

– Zależy. Z jednej strony przyczyną niestrawności (nazywanej przez lekarzy dyspepsją) może być po prostu niewłaściwa dieta. Wiadomo, że w Wigilię zasiadamy do stołu wraz z pierwszą gwiazdką na niebie, ale lepiej by było nie zaczynać jej z całkowicie pustym żołądkiem. Zbyt duży głód sprawia, że gdy przystępujemy do kolacji, trudno się powstrzymać przed rzuceniem się na potrawy, zwłaszcza te tłuste i ciężkostrawne.

Bardzo często też stres czy inne problemy natury emocjonalnej mogą spowodować, że będziemy odczuwać dyskomfort w żołądku czy jelitach. Ale nie należy zapominać, że niestrawność równie dobrze może być objawem jakiejś cięższej choroby: wrzodów żołądka czy dwunastnicy, kamicy żółciowej, zapalenia trzustki, wątroby, a nawet nowotworów przewodu pokarmowego.

– Zacznijmy może od tej bardziej optymistycznej wersji, czyli niestrawności wynikającej z nieodpowiedniego jedzenia. Czy istnieją jakieś domowe sposoby na to, by złagodzić nieprzyjemne objawy?

– Przede wszystkim należy im zapobiegać i starać się zmienić swój sposób odżywiania: jeść wolno, nie za dużo, jak najmniej przetworzone produkty, unikając tych, po których czujemy się nienajlepiej (np. laktozy). Doraźnie natomiast na pewno dobrze się sprawdzają różne preparaty na bazie ziół: rumianku, mięty czy dziurawca.

– A popularna wódka z pieprzem?

– Jako lekarz nie mogę sugerować, że alkohol pomaga, ale ta „babcina porada” ma trochę racji bytu i faktem jest, że w niektórych preparatach można znaleźć niewielkie ilości alkoholu, który rzeczywiście może pobudzać do wydzielania większej ilości żółci, a w konsekwencji łagodzić wzdęcia czy bóle brzucha. Pamiętajmy jednak, że mówimy tutaj o naprawdę minimalnej dawce, spożywanej okazjonalnie. Zbyt duża ilość alkoholu raczej nam nie pomoże – a wręcz zaszkodzi.

– Jak Pan wspomniał, zdarza się, że niestrawność jest jednym z objawów poważnych chorób. Co więc powinno nas zaniepokoić?

– Na pewno dyspepsja utrzymująca się dłuższy czas bądź nie znikająca przy zmianie diety. Poważnym sygnałem jest też utrata masy ciała i anemia. W takim wypadku należałoby udać się do lekarza, który zleci podstawowe badania: krwi, uSG jamy brzusznej czy endoskopię.

– Jedną z częstszych dolegliwości z jaką zgłaszają się do Pana pacjenci, jest choroba wrzodowa – czym ona jest?

– Jest to, najprościej mówiąc, powstanie ubytku na błonie śluzowej przewodu pokarmowego – żołądka lub dwunastnicy.

– Czyli… mamy dziurę w żołądku?

– Nie. Perforacja, czyli całkowite przebicie ściany przewodu pokarmowego pojawia się tylko jako powikłanie po chorobie wrzodowej – jeśli zaniedbamy leczenie lub gdy choroba będzie przebiegać skrycie, nie dając początkowo żadnych objawów. na szczęście zdarza się to sporadycznie. Przy normalnej chorobie wrzodowej nie jest to aż tak głęboka zmiana. I, co ważne, śluzówka może się z czasem całkowicie zregenerować. oczywiście pod warunkiem, że usuniemy przyczynę choroby.

– Którą jest słynna bakteria Helicobacter pylori?

– Przede wszystkim. Ale mogą być to też leki, jak np. ibuprofen, naproksen czy ketoprofen, czy inne czynniki toksyczne.

– Skąd właściwie wzięła się ta bakteria?

– Polska należy do krajów, w których jest duża liczba osób zakażonych i myślę, że głównie wynika to z naszej przeszłości i nieprzywiązywania wagi do prawidłowej higieny.

Zakazić się można bardzo prosto – nie myjąc warzyw czy owoców lub… całując się z (często nieświadomym) posiadaczem Helicobacter, gdyż występuje ona w ślinie. oczywiście można być tylko nosicielem bakterii, ale nie mieć choroby wrzodowej.

– Mówi Pan o przeszłości, ale z drugiej strony uważa się, że wrzody to choroba młodych ludzi. To prawda? – Tak, duże grono moich pacjentów stanowią osoby młode, dynamiczne. Żyją w dużym stresie, jedzą nieregularnie, w pośpiechu, co znacząco zwiększa ryzyko zachorowania.

Pełna treść artykułu w najnowszym wydaniu "Żyj Długo".